niedziela, 6 marca 2016

Trochę bardziej na wschód

Byłam dziś na niezwykle ciekawym wykładzie dotyczącym ajurwedy. Stop! Jak to ajurweda? Miało być o ziołach i powrocie do słowiańskich korzeni?! Zgadza się – nic się nie zmieniło. Już tłumacze J


Tradycja słowiańska i wielka wiedza naszych przodków zachowały się do dziś w strzępach. Powinniśmy dokładać starań, by złożyć z nich jak najpełniejsza mozaikę dawnej mądrości. Uważam, ze nie ma powodu, by w tym układaniu nie sięgać po wiedzę innych, mających więcej szczęścia kultur, które tez blisko związane są z naturą. Szczególnie, jeśli współczesna genetyka potwierdza, że kultura indyjska może mieć z naszą, słowiańską więcej wspólnego, niż można by sądzić na pierwszy rzut oka.

Ciekawostka: prawie wszystkie wielkie mitologie i religie świata mówią o wielkim potopie. Jaskrawym wyjątkiem jest mitologia Japonii, która w miejscu potopu ma odejście wód i wielka suszę. Dla mnie to wystarczający dowód, by uznać za fakt pływy wód w pradawnych czasach, który doprowadził do katastrofy naturalnej na większości globu. Jest to też przykład, że czerpiąc z wielu kultur jednocześnie można zobaczyć wspólną prawdę – odwieczna pamięć człowieka.

Dlatego wydaje mi się dobrym pomysłem poznać choć trochę lepiej np. ajurwedę i przełożyć ja na „swój ogródek”.

Ajuwedyjscy guru samo zresztą podkreślają, że poznając zasady ich systemu, nie powinniśmy kurczowo trzymać się indyjskich przepisów i ziół. Mamy własne, równie dobre i bliższe naszej pamięci ciała. A dzięki temu dla nas bardziej skuteczne.



Jedna z rzeczy, które dziś usłyszałam i szczególnie mi się spodobały, było stwierdzenie, że zdrowie to nie stacja docelowa – to podróż. Staram się unikać doraźnego leczenia i po prostu dbać o zdrowie, ale jest we mnie czasem taka „zachodnia” myśl – ok, był detoks jałowce, teraz powinna być zdrowa, przez jakiś czas nie muszę o tym myśleć. Często – mimo ze wiem, jakie to ważne – zapominam, ze takie myślenie jest krótkowzroczne, a utrzymywanie zdrowi powinno być stałym procesem. A metody, jakie w tym celu wykorzystujemy powinny zmieniać się w czasie – bo my sami się zmieniamy i nasze potrzeby ewoluują.

Kolejna prosta myśl, która mi się ogromnie podobała, mówi, że nie należy leczyć chorób. Trzeba leczyć człowieka. I pomagać wrócić mu do stanu naturalnej równowagi, w której się urodził. Ten stan jest inny dla każdego, wiec „leczenie” dobrze jest zacząć od dokładnej obserwacji „pacjenta”.

Do przywracania równowagi poza ziołami w ajurwedzie służy masaż, medytacja i ćwiczenie jogi. Podobnie jest u nas. Słowianie cenili sobie kompleksowe podejście – poza ziołami wykorzystywali „medytacje”, czyli modlitwy, w których zwracali się do duchów przodków, mieli swoją „jogę” (słyszeliście o gimnastyce słowiańskiej? Mnie osobiście jogi nie zastąpi, ale i tak jest warta poznania), a także sauny i masaż witkami wierzbowymi, który ułatwiał pozbywanie się z organizmu toksyn.



Są też oczywiście pewne różnice. Ja nie raz słyszałam, że poprawiając swoje zdrowie ziołami trzeba być cierpliwym – efekty ich działania widzi się dopiero po ok. 6 tygodniach. Hindusi uważają, że 6 tygodni to bardzo krótki czas i swoim ziołom dają pół roku…

Niemniej mam nadzieję, że choć trochę przekonałam Was, że za odwieczna mądrością, bez utraty słowiańskiego ducha, warto rozglądać się trochę szerzej.  Na zmiękczenie podaję przepis na proszek oczyszczający ciało i poprawiający trawienie. Nie jest typowo słowiański, jeśli chodzi o skład, ale podobno czyni cuda.

PRZEPIS NA OCZYSZCZANIE Z TOKSYN

1 łyżka imbiru w proszku
1 łyżka kminu rzymskiego w proszku
1 łyżka kolendry w proszku
2 łyżki mięty w proszku
2 łyżki kopru włoskiego w proszku

Całość wymieszać, jeść po 2 głównych posiłkach 1 łyżeczkę proszku i popijać ciepłą wodą. Jeśli działanie będzie zbyt intensywne – zmniejszyć dawkę do ½ łyżeczki. Tę mniejszą ilość można też podawać dzieciom szkolnym (młodsze mogłyby zbyt łatwo zakrztusić się ziołami).


A teraz wracając na nasze podwórko… Czy wiecie, ze nadchodzi bardzo cenny czas? Lada moment będzie można zbierać sok z brzozy! Warto przygotować się do tego już teraz i nie przegapić okazji, bo czas zbiorów soku trwa dość krótko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz